Biblioteka.

Idąc skrzypiącym mostkiem i przechodząc przez dość pokaźne drzwi można dotrzeć do publicznej biblioteki o imponującym zbiorze lektur. Na wielu półkach oraz regałach znajdziesz interesujące Cię książki ułożone kategoriami, jak i również alfabetycznie. Na środku znajduje się kilka mahoniowych stolików otoczonych krzesłami. W powietrzu unosi się zapach irysów kwitnących w szklanych wazonach. Wypożycz książkę kiedy będziesz miał ochotę, jednak pamiętaj, by ją zwrócić. Inni też mają prawo porwać się lekturze.

~*~

Wdychając letnie powietrze Aloise przystanął na chwilkę, by się rozejrzeć. Park był co prawda prześliczny, jednakże celem młodzieńca była biblioteka. Uwielbiał czytać książki. Poznawać za każdym razem zupełnie inny, nowy świat. Dużo czytał w przeszłości, gdyż niezwykle go to uspokajało. Przymknął oczy, otworzył za chwilę. Chwiejnym krokiem przeszedł przez drewnianą kładkę i stanął przed biblioteką przygryzając dolną wargę. Tym razem pewnym ruchem wszedł do pustej biblioteki. Odruchowo przeleciał wzrokiem po całym pomieszczeniu. Mruknął coś pod nosem i ruszył w stronę książkowego zbioru. Złapał kilka lektur i usiadł przy stoliku. Przewrócił oczyma i pstryknął palcami. Zaiskrzyło się.
- Cholera... Zaraz coś podpalę. - odrzekł zabawnym tonem, po czym wziął głęboki wdech, następnie wydech. Otworzył książkę.

Szukała cienia, spokoju... i jakiejś klimatyzacji. Dla niej było za ciepło, a na dodatek szkolny mundurek wcale nie był dobry na takie upalne dni. Weszła do biblioteki pewnym krokiem, krokiem poszukiwacza chłodnego miejsca. A Biblioteka okazała się świetna.
Rozejrzała się dookoła i jak zwykle przywitała ją cisza, irytująca bo irytująca ale do zniesienia. Nie zauważyła, nawet nie skupiła się by usłyszeć chłopaka. Odpięła kilka pierwszych guzików koszuli od mundurka, wyjęła ją także ze spódniczki i podwinęła rękawy. Włosy szybkim ruchem spięła w koczka. Uśmiechnęła się sama do siebie.
-Od razu lepiej. - ruszyła przed siebie, teraz szukając książki medycznej, z ziołami. Przeleciała wzrokiem po wierzchach książek aż znalazła interesujący temat. " Trujące zioła".
Niestety książka okazała być za wysoko jak dla niej, i zrobiła dużego huku kiedy podskoczyła by sięgnąć po książkę, i zamiast jednej spadł na nią cały stos.
-Ałaa....- jęknęła głośno leząc pod stertą książkę.- Choleraaaa....

Słysząc dość głośny huk i odgłosy dziewczyny, która uprzednio tu weszła podniósł swą głowę. Rozejrzał się i ujrzał, iż twarz owej uczennicy wystaje ze stosu książek leżących na podłodze. Zainteresowany wstał i udał się w jej stronę. Zastukał butem prawej stopy o posadzkę i zaśmiał się mimowolnie. Uklęknął po prostu i chwycił pierwszą lepszą książkę ze stosu. O kwiatach.
- Będziesz tu tak leżała? - zaczął z uśmiechem na twarzyczce, następnie zebrał książki i pomógł jej wstać.
Była mniej więcej jego wzrostu. Ubrana w szkolny mundurek prezentowała się wyjątkowo oficjalnie, gdyby nie te odpięte guziki i wywinięta koszula. Sam nie miał na sobie szkolnego stroju, nie wiedział czy jego brak w dni wolne od szkoły jest karalny. No cóż. Znów pstryknął palcami, tym razem wywołując płomyczek. Jego oczy zabłysły, a sam jedynie wymamrotał proste: - O kurde.
Obejrzał się za siebie, a potem zerknął na dziewczę. Stał i patrzył widocznie rozbawiony, jak zwykle.

Wstała zirytowana książkami. Na początku nie zwróciła uwagi kto jej pomaga i to jak wygląda. A wyglądała ciekawie, jedna z cięższych książek spadła jej na kolano i zdarła skórę. Z ranki ciekła lepka krew.
-Dziękuję- mruknęła cicho i kucnęła. Przyłożyła dwa lace do rany. Po chwili ranki nie było, nawet blizny op niej. Mogła zrobić to w naturalny sposób ale nie miała przy sobie plecaka. Gdy wstała zobaczyła płomyk, i wtedy wbiła w chłopaka ciekawski wzrok. Nie był ubrany w mundurek więc ciężko było jej powiedzieć kim jest i z jakiej szkoły, ale sądząc po mocy był uczniem Chuusei
- Uczeń zajęć nocnych, jak mniemam. Hej ! Jestem Sourire, ale mów mi Sou- wyciągnęła dziarsko dłoń do niego. By nie sprawić chłopakowi problemu spuściła wzrok na książki, i odszukała wzrokiem swojej. Wykopała ja i podniosłą.
-O ! to jest winowajca !- wskazała placem na książkę i ruszyła omijając chłopaka do stolika. Tam usiadła.
-To nie było śmieszne... Eh Ci mężczyźni, gdzie się podziali bohaterowie? I need a hero.- powiedziała przeglądając kartkę za kartką.
- Powiesz mi coś o sobie?- podniosła leniwy intensywne zielony wzrok na chłopaka. Uśmiechnęła się tajemniczo kącikami ust.

Aloise odwrócił się na pięcie i zerknął na Sou. Zrobił kilka kroków i znów siedział przy stoliku, naprzeciw niej. Zaprał się łokciami o stół i przytrzymując dłońmi twarz obserwował sufit. Chwilę potem ponownie spojrzał na Sourire. Z uśmiechem zastukał palcami o krawędź stołu. Ziewnął przeciągle zasłaniając usta jedną ręką.
- Przepraszam. - wymamrotał i zachichotał - Tak więc... Sou. Jestem Aloise i możesz mi mówić Al.
Rozejrzał się ponownie. Biblioteka była ładnie wysprzątana, jednak co po niektóre księgi pokrywał długo już leżący kurz. Będąc już trochę w tym pomieszczeniu mógł czuć mocny kwiatowy zapach.
- Uczęszczam tutaj do akademii. Tak, na nocne zajęcia. - potwierdził spokojnym głosem przypuszczenia dziewczyny. Przekręcił się trochę na krześle, a potem odruchowo klasnął w dłonie. Wiedział, że jest w bibliotece, jednak teoretycznie była ona pusta. Nawet jeśli byłoby w niej więcej ludzi, bądź niekoniecznie ludzi, znając siebie i tak by zaklaskał.

Przewróciła kartkę słuchając Ala, biblioteka sennie na działa i gdy klasną w dłonie spojrzała na niego spode łba.
-Masz ADHD?- spytała żartobliwie, nie chciała go urazić ale ciągle coś robił z dłońmi. Wyciągnęła się na krześle, założyła sobie grzywkę za ucho i wygodnie oparła sie o krzesło.
Patrzyła na niego szukając jakiegoś szczegółu.
-Chcę więcej wiedzieć o tobie, wydajesz się interesujący. Władasz ogniem? Czyżby ?
Był ładny, blond włosy i to spojrzenie w którym kryje się dziecinna radość. W jakimś stopniu sprawiał że chciała go przytulić i traktować jak zabawkę, misia który by był tylko jej. Potrząsnęła głowa energicznie na boki, by wytrącić głupie myśli.
- Jesteś uroczy...- szepnęła i wstała, obeszła wolno stół, i stanęła za jego plecami.- Prze uroczy...- w jej głosie można było wyczuć nutkę agresywności, pożądania. Ona lubiła brać to jej się podoba, a chłopak... Cóż tu dużo mówić stał teraz na czele rzeczy które chciała mieć.

wszedł z bumboksem na ramieniu i puścił Lady Gage... zaczął tańczyć

Chłopiec zerknął na dziewczynę rozśmieszony jej pytaniem.
- Nie, sądzę, że nie mam. - uśmiechnął się. Przygryzł wargę, zacmokał ustami. Kompletnie nie miał pojęcia dlaczegóż dziewczynie, by przyszło to do głowy. Nie miało to jednak żadnego znaczenia, więc Aloise zbytnio nie przejmujący się przeszłością potrząsł włosami odganiając niesforne myśli. Zamrugał niepewnie. Słysząc drugie zadane mu pytanie odwrócił wzrok zerkając na Sou.
- Czyżby? Ano, prawda. - odrzekłszy pstryknął szybko palcami tworząc niewielki płomień ciepłego ognia. Zatoczył nim między każdym palcem dłoni, a ten na koniec rozpłynął się w powietrzu. Przetarł następnie oczy, był lekko śpiący. Widząc, że dziewczyna staje niepewnie spojrzał na nią. Słysząc wypowiedziane przez nią słowa odwrócił się wraz z krzesłem.
- Serio? - zachichotał. Odgarnął kosmyk włosów, by nie przysłaniał mu oka.

Ogień wydawał się o dziwo przyjazny, ale ona widziała co taki ogień może oznaczać. Pożar, śmierć mnóstwo ciężkich ran. Uśmiechnęła sie kącikiem ust gdy się odwrócił krzesłem w jej stronę. W tedy oparła się ręką o oparcie nad głową Ala, pochyliła sie i złapała go za dłoń.
- Owszem. - przybliżyła swoją twarz do jego kiedy usłyszała jakieś dźwięki. Podniosła głowę i nieznacznie sie skrzywiła. Ten to miał wejście, z muzyka do biblioteki.
-Boli cię coś? Wyłącz muzykę albo spier.... Spadaj, Tu.- uśmiechnęła się drapieżnie w stronę brata, a następnie wróciła do swojej nowej maskotki. Znudziło jej sie opieranie i usiadła mu na kolanach bokiem i pocałowała go w usta.- Słooodkiii.... - zamruczała zadowolona gdy oderwała się od jego ust.
Oblizała usta.
- Powiedz mi coś jeszcze ,jakie masz moce ?

Zamrugał wpatrując się ze zdziwieniem w Sou. Gdy dziewczyna go pocałowała na jego policzkach pojawiły się dwa niewielkie rumieńce. Nie spodziewał się czegoś takiego. Odwrócił się i spojrzał na chłopaka, który wszedł do biblioteki i puścił muzykę. Prychnął tylko i znów zerknął na Sou. Dlaczego go pocałowała? Przygryzł dolną wargę i zamyślił się. Jakie jeszcze ma moce? Podrapał się po szyi. Można powiedzieć, iż czuł się lekko zakłopotany, a już bardziej zdenerwowany. W jego przypadku odczucia zwiększały moc. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę, a potem tylko poruszył prawą nogą. Zerwał się z krzesła i zawirował znajdując się za Sourire. Z jej punktu widzenia wyglądało to może zadziwiająco. Ktoś porusza się szybciej niż zwykły człowiek, jakby zostawia za sobą smugę.
Aloise wyciągnął rękę i dotknął dłonią policzka młodej damy, uśmiechnął się delikatnie.
- Nic nadzwyczajnego... - odparł, a potem zrobił krok w tył. Obrócił się, przeczesał palcami włosy, a chwilę potem znów wpatrywał się w Sou.

Pilnie go obserwowała bo dla niej najmniejszy szczegół się liczył. Przyglądała się jego oczom, bawiła się jego włosami, zapamiętywała gdy przygryzał wargę. Wszystko, gdy by mogła zapamiętała także jak bicie jego serce, w jakim rytmie, jak szybko oddycha. Wszystko było istotne dla dziewczyny. Właśnie go głaskała po głowie kiedy znikł... nie nie do końca uciekł jej . Spojrzała na niego nie zadowolona, że ktoś jej ucieka... Przecież nic mu nie robi.
Cmoknęła w powietrze kiedy stał przednią, a ona siedziała teraz bokiem na krześle.
-Szybkoo...- wyszeptała zdumiona. Kiwnęła głowa jakby sama do siebie coś mówiła i uśmiechnęła się szerzej.- Jesteś geniuszem.!- zaćwierkała i zrobiła słodkie oczka.- Pokaż więcej, bo widzisz ja umiem tylko leczyć... nic nad zwyczajnego.- westchnęła smutno i zamknęła oczy.
Leniwie się przeciągnęła i nagle jakby jej coś zaświtało w głowie, wstała zgrabnie z krzesła ocierając się o Al'a podeszła do brata. wręczyła mu kluczę.
- To do domu, gdyby Ci się znudziła szkoła.- jego delikatnie ucałowała w policzek. Było w tym więcej namiętności niż pocałunku który złożyła na ustach Al'a. Ukradkiem kiedy całowała brata w policzek wyłączyła muzykę.
-Ciiii...- przyłożyła mu palec do ust u wróciła do swojego "miśka".
-Opowiedz, skąd jesteś, kim jesteś!?- zażądała z dziecięcą fascynacją.

Splótł ręce na piersi przyglądając się. Przymknął oczy, zamrugał. Nagle na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Geniuszem? Nie powiedziałbym... - rozłożył ręce odchylając dłonie - Nie umiem nic ponad to.
Westchnął przeciągle. Poruszył prawą dłonią, by z owej kłębek ognia przeskoczył na lewą, i zniknął. Zaśmiał się w duchu - niczym dziecięca zabawa. Widząc jak dziewczyna się podnosi i czując jak go delikatnie szturcha cmoknął jedynie i spojrzał się za nią, jak od niechcenia. Nie wiedział co zamierzała, ale obserwował ją cały czas, później z większym zainteresowaniem. Zaśmiał się tylko pod nosem.
- Skąd jestem? - wymamrotał powtarzając pytanie - Z jakiejś wioski... Ale większość mego życia spędziłem samotnie.
Cały czas uśmiechał się, chociaż było to niestosowne do klimatu historii. Niektórzy mogliby pomyśleć, iż chłopiec jest jakiś obłąkany.
- A! Oraz zapewne jestem demonem. - dodał pokazując swe zęby w delikatnym uśmiechu. Zacmokał sam z siebie ponownie. Podszedł do Sou i dotknął jej polika. Zachichotał. Następnie podszedł do stołu i wybrał jakieś dwie książki znajdujące się najbliżej zasięgu jego dłoni. Przewrócił kilka kartek i z owymi książkami na kolanach usiadł na krześle. Następnie znów wstał, jakby nie mógł usiedzieć w miejscu i machnął obojętnie dłonią. Zbliżył się do drzwi i zerknął kątem oka na Sourire.
- Zobaczymy się później! - zaczął, by oficjalnie i grzecznie zakończyć słowem - Dowidzenia.
Uchylił drzwi mając jedną rękę zajętą trzymaniem książek i przecisnął się. Poczuł parne powietrze. Odwrócił się za siebie, chwilę potem spojrzał na niebo. Ani jednej chmurki. Przechodząc przez drewniany mostek czuł, iż lato jest w pełni.

[z tematu :3]

Pomachała chłopakowi na pożegnanie i chwilę przestudiowała książkę o roślinach trujących. ALe ciągle po głowie chodził jej ten demon, wiedziała sporo by stworzyć klona, ale nie na tyle by mogła nim swobodnie sterować.
-Taaa do-zo-ba-cz-en-ia.- wyszeptała i wstała. Odniosła książkę i leniwym strasznie niechętnym krokiem ruszyła przed siebie. chciała złapać jeszcze kilka osób, machnęła bratu i wyszła.

z/t