Ławki

*Dean przyjechał do akademii zaraz po śmierci brata, jeśli stałeś na terenie ławek, to mogłeś zobaczyć go w jego samochodzie, a dokładniej w chevrolecie impali z '67 jadącego na szkolny parking. Po chwili gdy zaparkował ruszył w kierunku ławek, i widać było po nim lekkie zmęczenie podróżą. Jeśli spojrzysz na Dean'a to zobaczysz że ma na sobie starą kostkę wojskową(plecak dla niekumatych) i dwie ciężkie torby które trzymał w dłoniach, chyba tylko on wiedział co tam jest. Po chwili stanął bez ruchu i powiedział do siebie.*
-Nowe miejsce...nowi ludzie...oby tylko...

Wychodził akurat z akademika , szedł na dziedziniec na ławki by pocieszyć się pięknym dniem i chwile poleniuchować . Doszedł do ławek i zobaczył jakiegoś "Chyba Człowieka" pomyślał sobie , bo po ostatnich przygodach nie wiadomo kto jest człowiekiem a kto nie . Zaintrygował go ten "Człowiek" pewnie to ten nowy o którym tyle słyszałem. Podszedł do niego i powiedział:
-Witam . Pewnie ty jesteś tym nowym, prawda ? Pozwól że się przedstawię , jestem Lekszyk Haranyuki . Łowca w chuusei akademic.
Po tym przyglądał się mu i czekał na jego odpowiedź

*Ten spojrzał na nowo przybyłego i z minimalnym uśmiechem odpowiedział mu krótko i sensownie.*
-Ta jestem ten nowy...Dean Winchester, i też łowca...a ty co masz mnie oprowadzić czy coś?
*Odpowiedział mu spokojnym tonem i spojrzał na szkołę i o czymś pomyślał.*

-Oprowadzić Nie...
Powiedział lekszyk
- po prostu chciałem być koleżeński
Uśmiechnął się i po chwili zapytał się :
- Do jakiego akademika uczęszczasz nocnego czy dziennego ?
Lekszyk jeszcze o nim nic nie wiedział nie chciał używać swojej mocy . Chciał się dowiedzieć w tradycyjny sposób. Ale gdy ten nie wypali to będzie musiał zajrzeć mu w umysł.

*Hmmm to sobie chwilę coś przypomniał po chwili wyjął jakąś kartkę z kieszeni i w tym samym momencie jego torby znalazły się na ziemi, ten czytał...czytał...aż w końcu się doczytał i odpowiedział mu, chowając kartkę do kieszeni.*
-Do dziennego...teraz tylko muszę chyba jakiś pokój znaleźć taa?
*Jego ton był spokojny i opanowany, i nadal lekko się rozglądał lekko po budynku.*

- Hmm pokój ? Możesz zamieszkać zemną ... I tak jeszcze jednego lokatora - łowcy mi brakuje
po czym odwrócił się i powiedział do niego
- Choć za mną zaprowadzę cię

-No spoko, no to lecimy...
*Powiedział krótko i na temat po czym poszedł z Lekszykiem do jego pokoju*
[z/t oboje]

Rozette weszła na teren dziedzińca. Z uśmiechem na twarzy nieco przyspieszyła kroku w stronę ławki. Ciągnie za sobą ogromną walizkę, gdzie ma swoje rzeczy.
-Jaki upał!-powiedziała zmęczonym głosem siadając na ławkę. Walizkę odstawiła obok ławki i oparła się o nią. Spojrzała na niebo i zamknęła oczy.
-Mrrr-po chwili zamruczała, a jej ogonek ruszał się z zadowolenia. Po chwili sięgnęła dłonią do walizki, a dokładniej do z jednej z kieszonek i wyciągnęła lizaka. Zaczęła lizać delikatnie lizaczka, a uśmiech pojawił się jej na twarzy.

*Dean spokojnym krokiem wyszedł ze szkoły po czym chciał iść na parking, ale żeby tam dojść trzeba iść przez ławki. Jak mu się przyjrzeć miał on an sobie jeansy i ciemną koszulkę, jak i zawiązana w pasie bluza. Po chwili spostrzegł jakąś dziewczyny i to nie byle jaką, wpadła mu w oko. Gdy podszedł do niej zapytał się miły głosem*
-Pomóc Ci?
*Zapytał jej się widząc jej bagaże.*

Rozette spojrzała na chłopaka, który właśnie stoi koło niej. Zmierzyła go z góry na dół. Po czym zrobiła mu miejsce na ławce nadal trzymając w buzi lizaczka. Po chwili jednak go wyjęła. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie i kiwnęła głową na "tak". Jej kocie uszy stanęły.
-Ale za chwilę dobrze? Jestem strasznie zmęczona.-i pokazała mu dłonią aby usiadł koło niej. Wyciągnęła kolejnego lizaczka i podała go nieznajomemu chłopakowi, który wygląda dosyć ciekawie...ma w sobie to coś.

*Ten usiadł obok niej, i kiwając głową w ramach podziękowania, przy czym otworzył i zaczął jeść lizaka. Wpatrywał się w dziewczynę jak w piękny obraz przy czym nagle go oświeciło i wyciągnął do niej dłoń i przedstawił on się jej spokojnym tonem.*
-Jestem Dean...Dean Winchester. A jak ty masz na imię piękna damo?

Na jej twarzy pojawiły się rumieńce.
-Rozette....-wręcz ją zamurowało. Podała mu dłoń i zaczęła patrzeć na niego swoimi wielkimi, granatowymi oczami. Ogoń zaczął poruszać się sam. Nie mogła...nie potrafiła spuścić z niego wzroku. Wpatrzyła się w niego jak w obraz.

-Miło mi Cię poznać...
*Ten uśmiechnął się do niej ciepłym uśmiechem. Pomyślał o swoim samochodzie ale po chwili przestał i zamknął oczy oparł się na ławce i zaczął myśleć po kolejnej chwili otworzył oczy i patrzył na niebo i powiedział krótko.*
-Mamy dzisiaj piękne i spokojne niebo.

Kiwnęła głową na "tak" i także spojrzała w niebo. Zamknęła oczy i poczuła delikatny, bardzo przyjemny wiaterek, który rozdmuchał jej włosy. Jednym ruchem dłoni zaczesała włosy za ucho. Wiatr nawet poruszał dzwoneczek, który wydobył delikatny dźwięk. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Na całe szczęście chociaż rumieńce zniknęły.

*Ten się uśmiechał po czym zapytał się jej spokojnym tonem.*
-To co robimy z tymi bagażami?
*Po czym wstał i przeciągnął się leniwie i spojrzał na nią nadal mając uśmiech na twarzy.*

-Pomożesz mi zanieść do akademika?-zapytała po czym sama wstała z miejsca. Poprawiła swoją sukienkę i nieco uspokoiła swój ogonek. Spojrzała na niego i znów się zarumieniła. To przez jego uśmiech...jest taki słodki.

-Oczywiście że tak...
*Ten po chwili podniósł jej bagaże, dla niego były one lekkie, ale już nie takie rzeczy nosił w swoim życiu.*
-No to prowadź..

Kiwnęła głową na "tak" i pokierowała go w stronę akademiku.
[z/t oboje]

Reine podeszła do ławki i usiadła na niej. Rozejrzła się dookoła siebie i zaczęłą czytać książkę. Tak na prawdę przestudiowała Zasady Magii już parę razy, ale nie miała nic innego do czytania. Po siódmym rozdziale zamknęła książkę i westchnęła.
"Nie, mam dość. Wolę już umierać z nudów niż czytać to poraz polejny!"...